sobota, 22 listopada 2014

CIERPIENIA MŁODEGO WELLINGI


AKT I
Hakuba. Skocznia. Zapada zmrok. Tłum młodych Japonek skanduje głośno 'Sjoeen'. W oddali stoi podium.

Scena I
(komentator)
Na podium stoją (po kolei od najniższego stopnia): Daniel Andre-Tante, Jernej Damjan i Phillip Sjoeen


KOMENTATOR
(ze wzruszeniem w głosie)
Przemijają czasy Schlierenzauera,
oto nastała nowa era.
Phillip Sjoeen,
toż to fenomen!
Młody, nagród spragniony,
dziewuszkami otoczony.
Rządzi na skoczniach tego lata.
Oj, dumny jest z niego jego tata.
Chłopak z niego, jakich mało.
Skacz dalej, Phillip, tak śmiało.

Scena II
(Andreas Wellinga, babcia Wellinga)
Oboje siedzą przed telewizorem; Andreas czerwony ze złości, groźnie zaciska pięści, babcia fangirluje młodym skoczkom


WELLINGA
z trudem hamując łzy
To ja wygrywać miałem,
na podium stać chciałem.
Szusta na skakanie dał szlabany
i polecił jeść banany.
marszczy brwi, wprawiając trybiki w ślicznej główce w ruch
Bułka z bananem to trik cały,
który przyniesie mi chwały!
patrzy jak Sjoeen szczerzy się z telewizora
Kurwa.
unosi do góry oczy, składając ręce do pacierza
Boże, czymże karasz sługę swego,
tego najbardziej wiernego?
Wiem, że grzeszę myślą, słowem
Ale przecie nie jestem potworem.
Na przychylność Niebios godnie zasłużyłem,
każdego wieczoru gorliwie się modliłem!
Więc, proszę Cię w mym uniżeniu,
nie zapominając o rąk ułożeniu,
aby Sjoeen roztył się niesamowicie
i zakończył karierę o świcie.
Amen.

BABCIA WELLINGA
jej rozmarzony wzrok wciąż jest utkwiony w ekranie nowoczesnego telewizora
Twój kolega to taki zdolny chłopczyna,
aż wzruszyła się twoja babcina.
Buźka jego taka słodka,
Oj, niezła z niego płotka.
Uśmiech jak u młodego Orlanda,
byłyby z nim piękne bajlanda.

WELLINGA
załamany
Oma...
Na densy jesteś za stara,
a Sjoeen to nie dla ciebie para.
Zresztą to mój wróg,
a nie żaden Bóg.
Nie wiem, dlaczego każda go uwielbia,
To musi być jakaś fanaberia.
W końcu to Wellinga jest najlepszy
i zdecydowanie najprzystojniejszy.
Wygram jeszcze z tym gnojkiem
zanim do mych fanek mrugnie okiem!


AKT II
Hinzenbach, skocznia. Po kwalifikacjach.

Scena I
(Andreas Wellinga, Andreas Wank, w oddali fanki-piszczałki i Sjoeen)
młode dziewice hiberwentylują na widok nowego bożyszcza nastoletnich kibicek skoków narciarskich; Wellinga spogląda na ten obrazek ze złością, a Wanki łapie motyle

WELLINGA
z bezdennyn smutkiem w głosie
Wszystko sens traci,
gdy nikt nie lata koło twych gaci.
Gdzie me fanki się podziały?
Gdzie się wellingatorki pochowały?
Ten żółtodziób ukradł mi chwałę,
Teraz tylko pić gorzałę.
Na dno się przez niego stoczę
I na rekord nigdy nie skoczę.
To koniec ery da Welli'ego
Bohatera niemieckiego niepokonanego
po chwili namysłu, ze łzami w oczach
A jednak pokonanego.

WANK
Welli, nie płakusiaj, ja przytulę,
w czółko pocałuję.
wyciąga ręce do huggozaura
I nawet motylka dla ciebie złapałem
Pamiętaj, że cię zawsze kochałem.
Nie tylko w dni twojej chwały,
Ale nawet, gdy skoki ci nie dopisywały.
Jeśli chcesz, fan-club ci założę,
piękną odę ułożę,
pierniczki upiekę
rybkę oddam pod twą opiekę.
Tylko nie płakusiaj, mój malutki,
Bo ja razem z tobą dzielę smutki.

WELLINGA
pociągając noskiem
Danke Wanki, jesteś supi,
zupełnie niegłupi.
Większy przyjaciel z Ciebie niż Freunda,
I śliczna jest twoja honda.
Jedną dla mnie możesz zrobić rzecz,
niech ten Sjoeen pójdzie precz!

WANK
z niedowierzaniem
Co masz na myśli, mój miły?

WELLINGA
z szatańskim uśmiechem
Musimy tę Norkę ośmieszyć,
Z fajności wyleczyć.
Niech jego fanki się od niego odwrócą
I do mnie w te pędy wrócą.
Bo wiedz, że ja tylko jestem królem,
i patrzę na ten cyrk z bólem.
To mi pokłony oddawać mają,
niech mnie kochaniem nazywają.
Tylko ja na to zasłużyłem,
gdy me włosy pieczowicie ułożyłem.
Mój uśmiech olśniewa,
wszystkich onieśmiela.
Urodziłem się, by zachwycać
Swym dźwiękiem świat zadziwiać!
Tymczasem muszę z Milką pozować
i fioletowym kaskiem się afiszować.
Wanki, ja tylko chcę być kochany
i podziwiany!
Pomóż mi, Sjoeena zniszczyć
I mój status podwyższyć.

WANK
milczy
hmm
kręci głową z paniką w oczyskach
Wellingo, nein.
Toż to niemoralne,
bardzo absurdalne.
Nie mogę brać w tym udziału,
nie chcę też zysków podziału.
Moich rąk krew nie zmoczy,
niech to się skończy.
obok przelatuje kolorowy motyl
O, motyl!
Dam go Szuście
i rzuca się w polowaniu motyla

WELLINGA
wzdychając głośno
Wielcy ludzie zawsze zostają sami
na samotność skazani.
Za życia niedoceniony,
Po śmierci do chwał wyniesiony.


KONIEC

************


Więc witam Was w tym nowym sezonie taką oto niespodziewajką pisaną w wielkich bólach od, cóż, dawna xD
Ale dramat dwuaktowy, więc, eh, rozwijam się w tym temacie.